You are currently viewing (6) Maroko – Essaouira (As-Sawira)

Czwartek 04/05/2017

Do Essaouira dojechaliśmy około 22:15. Było ciemno, a my nie mieliśmy zarezerwowanego żadnego noclegu.

Wzdłuż głównej drogi przy plaży dużo ludzi, którzy machali trzymanymi w rękach kluczykami. Zaparkowaliśmy na dużym parkingu i poszliśmy szukać noclegu. Tomek wszedł do jednej z kebabowni, aby popytać się o jakiś nocleg, a my z Pawłem czekaliśmy na zewnątrz. Podszedł do Nas jakiś mężczyzna z zapytaniem, czy się nie zgubiliśmy i czego szukamy. Powiedzieliśmy mu, że szukamy czegoś do wynajęcia na 2 nocki. Na to on zawołał kogoś i zaproponowano Nam wynajęcie 2 pokojowego mieszkania za 800MAD (około 70 EURO). W między czasie przyszedł Tomek i powiedział, że powiedzieli mu, że mają do wynajęcia pokój za 250MAD (około 23 EURO). Mając do wyboru pokój albo mieszkanie poszliśmy obejrzeć mieszkanie w położonym tuż koło głównej ulicy (naprzeciwko głównej plaży) budynku. Mieszkanie było w porządku: duże i prosto urządzone. W łazience jakaś kobieta robiła swoje pranie … Została ona natychmiast z niej wyproszona, a my postanowiliśmy je wynająć. Oczywiście nie odbyło się bez negocjacji: cena spadła do 700MAD (około 60 Euro).

Kiedy poszliśmy po nasze bagaże do samochodu pojawił się koło nas nie wiadomo skąd „parkingowy” który zażyczył sobie opłatę 20MAD za 2 dni. Nagle koło Nas znalazł się właściciel domu, który za coś ochrzanił „parkingowego”, a ten przestraszony uciekł. Następnie poinformował Nas, że nie mamy się czego obawiać: samochód może tu stać za darmo i nic mu się nie stanie. Podejrzane …. Może to była jakaś mafia? I tak następnego dnia zapłaciliśmy te pieniądze. Tak „na wszelki wypadek”.

Po wypakowaniu auta poszliśmy na szybki posiłek w pobliskim barze. Ponieważ „oficjalnie” nie można było tu pić alkoholu, sprzedawca „przemycił” nam w reklamówce 5 piw za … 150 MAD. Strasznie drogo, ale „moje” chłopaki czuły silną potrzebę zaspokojenia pragnienia ich ulubioną „zupką chmielową” 🙂

Piątek 05/05/2017

Następnego dnia spaliśmy do 10:00. Po zjedzeniu śniadania w położonej przy głównej ulicy malutkiej kafeterii poszliśmy zwiedzać Essaouira.

Essaouira to niewielkie, bardzo klimatyczne miasteczko portowe położone na wybrzeżu Oceanu Atlantyckiego. Jest naprawdę przepiękne. Słynie z dużych, piaszczystych plaż (jeden z najważniejszych ośrodków windsurfingu), klimatycznej medynie (starówki) wpisanej w 2001 na listę światowego dziedzictwa UNESCO, targu rybnego, na którym znajdziesz mnóstwo niezwykłych ryb i owoców morza oraz starych fortyfikacji (słynny bastion Skala de la Ville) na których robiono zdjęcia do serialu „Gra o tron”.
Z ciekawostek z Wikipedii: „ Essaouira od roku 1998 jest gospodarzem Światowego Festiwalu Muzyki Gnawa, opartej na przedislamskich wierzeniach animistycznych. Mimo, że festiwal skupia się głównie na wspomnianym gatunku muzycznym, poprzez łączenie go z jazzem i reggae, zyskał miano marokańskiego Przystanku Woodstock.” Ów festiwal odbywa się co roku w czerwcu.

Nasze pierwsze kroki skierowaliśmy na plażę.

Jakże przyjemnie było chodzić po tym drobniutkim, złocistym piasku. I te widoki … Trochę wiało (niestety tutaj to norma. Essaouira słynie z silnych atlantyckich wiatrów alizee), ale nam to w ogóle nie przeszkadzało.

Idąc wzdłuż wybrzeża udaliśmy się pomału w stronę portu.

Już na początku port zachwycił Nas swoją kolorystyką. Ten błękit i ta czerwień: nie szło oderwać od nich oczu.

Po chwili doszliśmy do targu rybnego. Może i nie pachniało tutaj najpiękniej, ale nie szło oderwać wzroku od różnorodności ryb oraz owoców morza.

Oczywiście nie odbyło się bez degustacji (ostrygi, ślimaki). Cenowo może i nie było tak tanio jak myśleliśmy, że będzie (ceny zbliżone do europejskich), ale warto było popróbować czegoś innego.

Nasze następne kroki skierowane były w stronę centrum miasta. Po drodze przyglądaliśmy się pracującym na wybrzeżu lokalnym ludziom.

Essaouira nas nie zawiodła. Starówka była naprawdę warta zobaczenia. Znajdowało się tutaj mnóstwo sklepików i sprzedawców. Można było kupić dosłownie wszystko (popularna była… viagra i inne „specyfiki” 🙂 ). Żaden ze sprzedawców nie był nachalny, wszyscy uśmiechali się od ucha do ucha, ale nikt do ciebie nie podchodził.

Na koniec skusiliśmy się z moim małżonkiem na zakup 2 kogucików zrobionych z dzbanka oraz motoru wykonanego ze śrubek. Zapłaciliśmy za obydwie rzeczy 300MAD (oczywiście zhandlowane z 450MAD).

W drodze powrotej do naszego apartamentu trafiliśmy ma porę modłów.

Po porannej wycieczce postanowiliśmy udać się na popołudniowy wypoczynek na plaże, żeby złapać trochę słońca i pokąpać w dosyć lodowatej wodzie.

… W trakcie pisania …

Sobota 06/05/2017

… W trakcie pisania …

Dodaj komentarz