You are currently viewing (5) Maroko – Ajt Bin Haddu (Ait Ben Haddou) – Atlas Wysoki (przełęcz Tizi-n-Tichka)

Środa 03/05/2017

Z Warzazat do Ajt Bin Haddu dojechaliśmy późnym popołudniem. Droga zajęła nam niecałe pół godzinki (30km). Ponieważ nie mieliśmy wcześniej zarezerwowanego noclegu (jak wszędzie) najpierw zatrzymaliśmy się z jednej strony ulicy pod jednym z hoteli. Nie wyglądał za ładnie, taki zwyczajny budynek stojący przy drodze. W środku również był przeciętny. Obejrzeliśmy jeden z dostępnych pokoi i zapytaliśmy o cenę. Gdy usłyszeliśmy 400MAD chcieliśmy zacząć się targować. Zaczęliśmy od tradycyjnej „połowy” czyli 250MAD. Właściciel popatrzył się na nas dziwnie i … odprowadził do drzwi wyjściowych żegnając na koniec. No cóż … zdarza się 🙂 Niezrażeni pojechaliśmy na drugą stronę ulicy do innego hoteliku („Auberge Bilal”).

Tutaj wszystko wyglądało o wiele ładniej. Budynek nie stał bezpośrednio przy drodze, bowiem tuż przed nim rozciągał się duży „parking” (nieutwardniona powierzchnia).Gdy zobaczyliśmy nasze pokoje, oraz widoki jakie z nich się rozciągały nawet się nie zawahaliśmy przy cenie. Także i tutaj wynosiła ona 400MAD, ale w cenę nie dość że było wliczone śniadanie, to również otrzymaliśmy 2 oddzielne pokoje (1 dla Nas i 1 dla naszego znajomego).

Po rozpakowaniu poszliśmy się przejść, żeby coś zjeść. Jedynym lokalem w którym było wolne miejsce była jakaś pizzeria przy głównej drodze. Jedzenia było okropne.

Po kolacji poszliśmy na szybki spacerek, a następnie poszliśmy spać.

Czwartek 04/05/2017

Ajt Bin Haddu

Śniadanie zjedliśmy na tarasie z przepięknym widokiem na okoliczne tereny.

Następnie udaliśmy się głównymi uliczkami w stronę kasru Ajt Bin Haddu.

Ajt Bin Haddu to ufortyfikowana osada (ksar) wpisana w 1987 na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Nie wiadomo dokładnie kiedy powstała, aczkolwiek wiadomo, że istniała już w XVI w. Aby się do niej dostać trzeba przejść koryto rzeczne, które większość roku jest suche.

Za wstęp zapłaciliśmy 10MAD od osoby. W znajdujących się w środku osady kazbach ciągle mieszka parę rodzin. Niektórzy z nich dorabiają sobie oferując swoje usługi jako przewodnicy. Skorzystaliśmy z tej oferty.

Na szczęście nie było zbyt dużo zwiedzających. Na głównym placu stał jakiś starszy człowiek, który bardzo intensywnie wpatrywał się we mnie cały czas. Tak intensywnie, że śmialiśmy się później z Tomkiem, że pewnie chciał mnie kupić 🙂

Nasze zwiedzanie zaczęliśmy od dolnych części osady wchodząc do jednego z pomieszczeń.

Następnie zaczęliśmy wchodzić coraz wyżej i wyżej stromymi schodami i wąskimi uliczkami.

Na samym szczycie roztaczał się przepiękny widok na okolice.

Z każdej strony krajobraz wyglądał inaczej.

Niesamowite miejsce.

W drodze powrotnej zostaliśmy zaproszeni do domu gospodarza na herbatkę, gdzie mogliśmy podziwiać robotę jego rodziny: pięknie tkane ręcznie dywany. Ich ceny były różne : za duży dywan trzeba było zapłacić w granicach 4000MAD (oczywiście cena pewnie była do negocjacji). Nie mieliśmy możliwości wziąć ich ze sobą, ale na wszelki wypadek wzięłam od właściciela numer telefonu (Hassan +212 661937213).

Atlas Wysoki (przełęcz Tizi-n-Tichka)

Po opuszczeniu Ajt Bin Haddu udaliśmy się w stronę położonego na wybrzeżu Oceanu Atlantyckiego miasteczka Essaouira. Nasza trasa miała prowadzić Nas przez Góry Wysokiego Atlasu oraz przełęcz Tizi-n-Tichka.

Zanim dotarliśmy do „poprawnych” gór, postanowiliśmy najpierw zatrzymać się gdzieś na obiad.

Na początku naszej trasy wszędzie dookoła były pustki – raz tylko na naszej drodze minęliśmy samochód oraz .. stado kóz.

Następnie przejechaliśmy przez miejscowość Telouet, w której prawie nic nie było z wyjątkiem ładnego budynku.

Telouet

5-10 minut później zatrzymaliśmy się w jakiejś malutkiej mieścince, gdzie widzieliśmy mnóstwo lokalnych ludzi na ulicy (brak jakichkolwiek obcokrajowców z wyjątkiem Nas). Okazało się, że udało Nam się trafić na lokalny targ.

Zakupiliśmy tutaj: lokalny miód (100MAD) za parę plastikowych butelek i 3 rodzaje oliwek (za 1,5kg zapłaciliśmy 50MAD).

Na obiad udaliśmy się do położonej przy „głównej drodze” restauracji gdzie zjedliśmy tarzin z kurczaka. Chcieliśmy zjeść tarzin z kozy, ale chyba za bardzo się nie zrozumieliśmy w restauracji (nikt nie mówił po angielsku, więc próbowaliśmy dogadać się na migi i różne odgłosy naśladując kozę 🙂 ) Zapłaciliśmy 150 MAD za 3 osoby. Jedzenie było bardzo dobre.

Po zjedzeniu posiłku ruszyliśmy dalej w drogę.

Cóż mogę napisać o Górach Wysokiego Atlasu oraz przełęczy Tizi-n-Tichka? Niesamowite, dzikie, różnorodne, przepiękne, potężne….

Po drodze na jednym z zakrętów zostaliśmy zaczepieni przez jakiegoś sprzedawcę. Sprzedawał jakieś piękne kamyki. Zakupiłam 3 sztuki, oczywiście zhandlowane przez Tomka z 400MAD na … 150MAD.

Około 22:15 dojechaliśmy do Essaouira.

Czytaj dalej o naszej podróży po Maroko tutaj: Maroko – Essaouira (As-Sawira)

Poprzedni wpis o Maroko tutaj: Maroko – Warzazat (Ouarzazate) – studio filmowe Atlas

Podstawowe informacje z naszym planem podróży po Maroku znajdziesz tutaj: Maroko – Podstawowe Informacje i Nasz Plan Podróży

Dodaj komentarz