You are currently viewing (6) Kuba – Hawana (część 2)

Poniedziałek 11/01/2016

Po powrocie z Cayo Largo de Sur – Hawana przywitała Nas deszczową pogodą. Bardzo mocno padało, więc czekaliśmy w poczekalni lotniska jeszcze z godzinkę, aż deszcz się uspokoi i przywiozą nam nasze bagaże z helikoptera. Na zewnątrz lotniska czekał na nas samochód z firmy, gdzie kupiliśmy bilety lotnicze, aby zawieść Nas do Hawany z powrotem do Jorge i Isabel. Trochę ich zaskoczyliśmy wcześniejszym przyjazdem.

Tomek dyskutujący z Jorge

Po rozpakowaniu planowaliśmy udać się na zwiedzanie Hawany w deszczu. Założyliśmy klapki na nogi, przeciwdeszczowe płaszcze i skierowaliśmy w stronę drzwi. Tuż przed wyjściem zostaliśmy zaproszeni przez Jorge i Isabel na wieczór na pożegnalną kolacje u nich w domu. Przecudni ludzie.

Na dworze nie było za zimno. Tylko mokro 🙂 Tuż przy nadmorskim deptaku El Malecón wiało bardzo silnie. Fale były tak duże, że część głównej ulicy musiała zostać zamknięta, bowiem była co chwilę podtapiana. Niesamowity widok. 

Po jakimś czasie udaliśmy się do centrum miasta na malutki spacerek. Po drodze kupowaliśmy w różnych sklepach ostatnie butelki alkoholu i inne drobiazgi w sklepikach.

Dotarliśmy nad nabrzeże gdzie udaliśmy się do słynnej hali targowej (na Hawana Vieja przy nabrzeżu naprzeciwko kościoła San Francisco de Paula) gdzie było dużo różnych lokalnych„dzieł sztuki” i nie tylko. Szło tu kupić prawie wszystko: od obrazów poprzez ubrania, biżuterię, skórzane torby i plecaki, pamiątki turystyczne (figurki, magnesy na lodówkę, itp.). Jestem „sroką na biżuterię” i zakończyło się to dla mnie „tylko” na 3 kompletach biżuterii: jednej niby srebrnej z bardzo dużymi turkusami (30CUC), drugiej z czarnych koralowców (20 CUC) oraz trzeciej z przerobionych/przetopionych starych srebrnych niemieckich łyżek i widelców (55 CUC – po bardzo długim targowaniu).

W drodze powrotnej udało Nam się zająć stolik w słynnej piwiarni na placu Plaza Vieja. Nie staliśmy jak wszyscy w kolejce przed lokalem, tylko z boku stolików. Jak tylko zwolnił się jakiś stolik – szybko go zajęliśmy. Podpatrzyliśmy to od innych lokalnych ludzi. Piwo było bardzo dobre.

Wieczorem wróciliśmy na kolacje do Jorge i Isabel. Jedliśmy typowe tradycyjne kubańskie jedzenie: kurczaka z warzywami oraz własnej roboty sos czosnkowy. Zwykle, proste, ale bardzo dobre. Do tego postawiliśmy na stoliku kupiona przez Nas butelkę wina i rumu i tak siedzieliśmy sobie wspólnie do późna gawędząc o różnych rzeczach, tzn. jak się żyje na Kubie, jakie Jorge i Isabel mają plany na przyszłość. Dowiedzieliśmy się, że marzeniem każdego Kubańczyka jest wyjazd do USA, jednak aby tego dokonać najpierw  trzeba sobie wyrobić paszport hiszpański. Bardzo mile spędzony wieczór.

Wtorek 12/01/2016

Nasz ostatni dzień na Kubie. Pogoda się trochę poprawiła. Rano zjedliśmy śniadanie u Jorge i Isabel, spakowaliśmy się i resztę dnia powłóczyliśmy się trochę po mieście.

Wieczorkiem udaliśmy się na lotnisko gdzie bez żadnych problemów wróciliśmy do domu do Anglii (lot: Hawana 22:15  – Londyn GTW lądowanie w środę 13/01 ).

Podstawowe informacje z naszym planem podróży po Wietnamie znajdziesz tutaj: Kuba – Podstawowe Informacje i Nasz Plan Podróży

Dodaj komentarz