You are currently viewing (4) Madagaskar – Kirindy Forest

Dzień 1 – Środa 28/06/2016

Droga do Kirindy Forest

Po zjedzeniu śniadania o 6 rano, wyjechaliśmy z hotelu opuszczając okolice Tsingy De Bemaraha i udając się z powrotem w stronę Morondavy. W planie mieliśmy zatrzymać się na jedną noc w Parku Narodowym Kirindy Forest (Kirindy Mitea National Park). Jest on położony w zachodniej części Madagaskaru, w regionie Menabe i powstał w 1997 roku. Obejmuje obszar bardzo różnorodny zarówno pod względem flory, jak i fauny. Zbiegają się tutaj dwa różne biotopy – tropikalny z północy i suchy z południa powodując, że występują tu zarówno lasy wilgotne jak i suche, kolczaste lasy liściaste. Słynny z zagrożonego gatunku ssaka drapieżnego: Fossa – największego i jednego z najstarszych gatunków zwierząt. Tylko tutaj występuje on na wolności.

Jechaliśmy praktycznie tą samą trasą płynęliśmy tymi samymi promami. Na lunch zatrzymaliśmy się ponownie w Belo, ale tym razem na nasze życzenie w restauracji “Mad Zebu”, która miała bardzo dobre opinie w Internecie. Okazała się strzałem w dziesiątkę. Jedzenie było fenomenalne (sok 3 500 MGA, piwo 5 000 MGA, zupa 8 000 MGA, szaszłyk 17 000 MGA, krewetki z warzywami 28 000 MGA).

Podczas schodzenia z promu mieliśmy „małe” 1 godzinne opóźnienie, bowiem jeden z samochodów podczas zjeżdżania z promu zsunął się trochę z desek i trzeba było mu pomóc ściągając go na ląd łańcuchami.

Siedzieliśmy więc sobie na ławeczce na lądzie koło promu obserwując zmagania lokalnych ludzi z samochodem oraz życie lokalnych ludzi.

Niestety Tomek, jak to na każdych naszych egzotycznych wyprawach, znowu miał jakieś zatrucie. Podejrzewam, że było to spowodowane naszą ostatnią kolacją w hotelu, bowiem ja również przez jakieś 2 dni czułam się trochę słabiej. Innym powodem mogło być, że przestał pić codziennie z rana kieliszek mocnego alkoholu, w naszym przypadku domowej orzechówki, którą specjalnie zabraliśmy na tą wyprawę. Usłyszałam poradę, że jak ktoś ma wrażliwy żołądek i jedzie do egzotycznych krajów powinien codziennie z rana pić kieliszek wódki, żeby zdezynfekować żołądek. Tak Tomek robił na początku i czuł się bardzo dobrze. Jednak parę dni wcześniej sobie odpuścił – no i proszę : znowu go dopadło. Prawie całą drogę przeleżał z tyłu samochodu na przemian śpiąc albo jęcząc pod nosem.

Kirindy Forest & nocny spacer po lesie

Do Kirindy Forest dotarliśmy popołudniu. Nocleg mieliśmy w “Kirindy Lodge” – kompleksie domków w środku lasu. Zresztą na chwilę obecną, była to jedyna noclegownia. Obok zaczęli budować jeszcze 1 piętrowy hotel, ale mi osobiście bardzo podobały się małe domeczki, w których mieliśmy spać. Były bardzo przytulne i miały swój klimat. Jedynym minusem była woda – leciała bardzo słabo oraz była chłodna.

Tomek od razu pobrał jakieś leki i poszedł spać, a ja rozglądałam się trochę po okolicy. 2 godzinki później udałam się z przewodnikiem na nocny spacer do lasu, aby obejrzeć gatunki lemurów aktywne nocą. Na początku Tomek pojechał z nami, ale po 15 minutach tak źle się poczuł (wymioty plus wysoka temperatura), że musiał wrócić do domku. Ja natomiast przez ponad godzinkę chodziłam po ciemnym lesie z przewodnikiem oglądając rożnej wielkości lemury oraz …. jaszczurki.

Piękne, niesamowite. Warto było.

Po nocnej wycieczce udałam się na kolacje gdzie mieli bardzo dobre jedzenie (Sprite lub Fanta 3 000 MGA, spaghetti 20 000 MGA, owoce 5 000 MGA). Poczytałam tam trochę książkę i poszłam spać.

Noc okazała się dosyć chłodna.

Dzień 2 – Czwartek 29/09/2016

Fossa Fossa

Jedną z atrakcji Kirindy Forest był występujący tutaj drapieżny gatunek lemura nazywany Fossa. Jest to ssak występujący tylko na Madagaskarze i zagrożony wymarciem. Podobno można go spotykać tutaj bardzo często z rana, więc nasz kierowca obiecał nam,że jak tylko się pojawi to nas obudzi. I tak około 6 rano zostaliśmy zerwani z łóżka przez pukanie w drzwi i szept “Fossa Fossa”.  Ubraliśmy się szybko w co tylko nam wpadło w ręce i pognaliśmy w stronę kuchni za naszym kierowca. Było tutaj z 2-3 Fossa biegających pomiędzy budynkami kuchni i restauracji, próbujących wygrzebać jakieś jedzenie. Przepiękne zwierzęta.

Podobno bardzo niebezpieczne, ale udało mi się zbliżyć na tyle blisko żeby zrobić fajne zdjęcia.

Mój kierowca z Tomkiem byli trochę przestraszeni, że podeszłam za blisko. Fossa są nieprzewidywalne i podobno kiedyś jeden z nich ugryzł nawet turystkę, gdy wyczuł od niej zapach krwi (miała menstruacje). W każdym razie dla mnie Fosa wyglądał na słodkiego, dużego koteczka 😉

Droga powrotna do Morondava. Święty baobab

Po zjedzeniu śniadania udaliśmy się powrotem do Morondavy do tego samego hotelu (“Sun Beach”). Wracaliśmy trochę inna trasą. Mijaliśmy wyglądające bajecznie miejsca.   

Zatrzymaliśmy się przy jednym z najstarszych i największych baobabów na wyspie. Świętym dla lokalnych ludzi. Teren wokół niego był ogrodzony, a podejść do niego można było tylko na boso. Był wielki. Przepiękny.Imponujący. W swoim życiu pewnie widział i usłyszał strasznie dużo…

Czytaj dalej o naszej podróży po Madagaskarze tutaj: Madagaskar – Morondava i okolice: Aleja Baobabów (część 2)

Podstawowe informacje z naszym planem podróży po Wietnamie znajdziesz tutaj: Madagaskar – Podstawowe Informacje I Nasz Plan Podróży

Dodaj komentarz